Gdy w 2008 roku App Store otworzyło się na klientów, nikt nie mógł przewidzieć, że sklep ten osiągnie tak niebywały sukces. Popularność przerosła wszelkie wyobrażenia i w tym momencie internetowy sklep z aplikacjami dla iOS jest motorem napędowym tej platformy.

Trudno obecnie wyobrazić sobie iPhone’a bez możliwości ciągłego dostępu do nieprzebranych ilości programów. W każdym momencie użytkownik może znaleźć aplikację spełniającą daną funkcję, pobrać ją i automatycznie zainstalować. Wszystko w przeciągu minuty czy dwóch. Dzisiaj jest to dla nas mało ekscytującą codziennością. Przecież niemal każdego dnia znajdujemy jakiś ciekawy program, który chwilę później już widnieje jako ikonka na ekranie naszego urządzenia. Ale to tylko potwierdza skuteczność formuły internetowego sklepu z aplikacjami autorstwa Apple.

Niełatwe jest życie programisty, chcącego wydać swoją produkcję na komputery osobiste. Ciężko jest dotrzeć do użytkowników poszukujących aplikacji danego typu. Niezbędne jest uproszczenie kanału „sprzedawca-klient”. Rozwiązanie to zastosowano już w branży muzycznej (iTunes Store) oraz w przypadku platformy iOS (vide App Store).Teraz obserwujemy śmiałe rozwinięcie wspomnianej formuły na komputery Mac.

Zarówno w przypadku iTunes Store, jak i App Store, wprowadzenie tych usług przyczyniło się do wielkiego wzrostu sprzedaży związanych z nimi produktów. Komputery Mac nie można już określić jako niszowe, zważając na to, że, szczególnie na rynku amerykańskim, liczba posiadaczy jest już całkiem wysoka. Popularnością sprzęt ten jednak w żaden sposób nie dorównuje konkurencji opartej na systemie z Redmond. Moim zdaniem otwarcie Mac App Store jest w stanie choć trochę zmienić ten stan rzeczy. Jeśli firma z Cupertino „po drodze” nie dopuści do żadnego znaczącego błędu ze swojej strony, dzisiejszy dzień może okazać się punktem zwrotnym w historii komputerów spod znaku nadgryzionego jabłka. Mac OS X ma wielką szansę na całkowite „wyjście z cienia” systemu Windows.

Deweloperzy będą musieli jednakże w końcu zauważyć, że istnieje wielka przepaść różniąca komputerowy system operacyjny firmy Apple i jego przenośny odpowiednik. Póki co bowiem znaczna część z tysiąca programów dostępnych już dzisiaj w Mac App Store to „tylko” konwersje z iOS. I o ile nie można zaprzeczyć, że wiele aplikacji, z których korzystamy na iPhonie dobrze sprawdzi się na większych ekranach naszych komputerów, o tyle ta kategoria programów nie może stanowić większości w nowo utworzonym sklepie. Specyfikacja komputerów osobistych wymaga innych rozwiązań aniżeli urządzenia multi-touch. Myślę jednak, że stosunkowo szybko deweloperzy uczynią zawartość oferowaną w Mac App Store jedyną w swoim rodzaju, a przede wszystkim - stworzoną od podstaw z myślą o Mac OS X.

Nie wyobrażam sobie żeby dzisiejsza nowość nie zdobyła serc użytkowników. Wszystko wskazuje na to, że pod koniec bieżącego roku firma z Cupertino będzie władała aż dwoma ogromnymi sklepami z aplikacjami. Apple zawsze dążyło do centralizacji wszystkich usług związanych ze swoimi produktami i wydaje się, że Mac App Store może być ostatnim krokiem w drodze do tego celu. Bez względu na to czy użytkownik chce posłuchać Beatlesów, obejrzeć najnowszy odcinek Dextera, poczytać dobrą książkę na iPadzie, pograć w Real Racing 2, czy też znaleźć aplikację na swojego Maka do obsługi konta w serwisie Twitter - to Steve Jobs oferuje najdogodniejsze rozwiązanie.